piątek, 19 sierpnia 2011

EMERYTURY

Dzisiejsi emeryci nie mają żadnych odłożonych pieniędzy, środki na ich emerytury biorą się przede wszystkim z bieżących wpłat na ZUS. Jako, że wpłaty te nie pokrywają potrzeb, brakująca część jest dopłacana z budżetu państwa, a więc z naszych podatków. Część składki wpłacanej przez przyszłych emerytów trafia do funduszy emerytalnych, które z kolei za uzyskane pieniądze wykupują obligacje skarbu państwa lub akcje przedsiębiorstw.

Tak czy inaczej płacąc dzisiaj składkę możemy mieć jedynie nadzieję, że nasze dzieci i wnuki
płacąc w przyszłości, tak jak my teraz, zabezpieczą wypłaty naszych emerytur.
Możemy mieć również nadzieję, że fiskus pozyska z podatków odpowiednia ilość pieniędzy na wykup obligacji będących w posiadaniu funduszy emerytalnych.

System ten sprowadza się do tego, że nasze emerytury będą finansowane, w każdym przypadku, przez następne pokolenia. Pojawia się w tym momencie pytanie, czy będą one w stanie podołać temu zobowiązaniu.

Istnieje dziedzina nauki zwana demografią. Nie jest ona w stanie dokładnie oszacować ile osób będzie żyło w naszym kraju za 100 czy 200 lat, ale może i to dość dokładnie wyliczyć ilu nas będzie za 10, 20 czy 30 lat.

Prognozy które przedstawia są dla naszego kraju zatrważające.
Już niebawem, bowiem w latach 2011-15, bardzo szybko wzrośnie o około milion osób liczba ludności wieku poprodukcyjnym czyli mających 60/65 lat.
W 2035 roku liczba ta zwiększy się do ok 9,6 mln, z obecnych 5,9 mln, a więc prawie dwukrotnie. Co czwarty mieszkaniec naszego kraju będzie w wieku emerytalnym.
Około roku 2050 liczba osób w wieku produkcyjnym zrówna się z ilością osób w wieku emerytalnym.
[ DEMOGRAFIA ]

Nie można w tym miejscu zapominać o emigracji zarobkowej, która jeszcze pogorszy te proporcje. Gdyby spełniły się obecne deklaracje osób uczących się, to wyjedzie ich ponad połowa.

Niebawem w Polsce będzie więc dwa razy więcej emerytów niż teraz. Nic tego nie zmieni. Nie trzeba być matematykiem, aby obliczyć, że podwojenie liczby emerytów wymagałoby podwojenia ilości środków pieniężnych, po to aby zachować wysokość wypłacanych emerytur na dzisiejszym poziomie.

Takich obciążeń przyszłe pokolenia nie będą w stanie udźwignąć. Kłopoty czekają nas już niedługo, gdy na emerytury zacznie przechodzić powojenny wyż demograficzny.

W czasach gdy powstawały tego typu systemy emerytalne (działające na zasadzie piramidy finansowej), zakładano, że zawsze pokolenie dzieci będzie liczniejsze niż pokolenie rodziców.
Dzięki temu nigdy nie miało zabraknąć płatników utrzymujących pokolenia ojców i dziadków.
Założenie takie było oczywiście od początku błędne - każda piramida finansowa musi kiedyś upaść.
Nie przewidziano również, że będzie się rodzić coraz mniej dzieci, co spowodowane jest zresztą przede wszystkim samym istnieniem systemów emerytalnych. Obowiązek utrzymania emerytów zaczęło gwarantować państwo a nie jak dotychczas liczne potomstwo.[ KOBIETY ]

Czy można coś zrobić z obecnym systemem aby się nie zawalił?

Jest kilka możliwości , albo zostanie drastycznie obniżona wysokość emerytur albo zostanie znacznie podniesiony wiek emerytalny. Pewnie zostanie zrobione jedno i drugie.

Z pewnością politycy uczynią wszystko aby obecny system utrzymać.

Tylko niech ktoś wyjaśni dzisiejszemu dwudziestolatkowi w imię czego ma przez następne pięćdziesiąt lat oddawać połowę pensji, aby po osiągnięciu na przykład 75 albo 80 lat otrzymywać przez kilka lat głodową emeryturę.
Do takiej sytuacji, jak myślę nie dojdzie, młodzi ludzie po prostu przeniosą się do innych krajów, gdzie zarobki będą wyższe a obciążenia pensji niższe. Co stanie się wtedy z emerytami w naszym kraju nie muszę chyba pisać.[ EMIGRACJA ]

Oczywiście wszyscy ekonomiści zarówno z lewej jak i prawej strony, zdają sobie sprawę z tego, że system ten musi runąć. Prawie nikt jednak nie ma odwagi głośno o tym mówić. Tyczy się to zwłaszcza polityków, którzy nie mają pomysłu ani woli jak to błędne koło przerwać.

Istnieje jednak kilka pomysłów które mogłyby uzdrowić sytuację.

Pojawił się pomysł tak zwanych emerytur obywatelskich, gdzie każdy płaciłby niewielką składkę emerytalną i otrzymywałby również niewielką emeryturę.

Od ponad dwudziestu lat Janusz Korwin Mikke postuluje zniesienie obowiązku ubezpieczeń emerytalnych, przy zachowaniu nabytych praw obecnych i przyszłych emerytów. Środki na wypłatę emerytur mają pochodzić z prywatyzacji prawie całego mienia państwowego.

Pozwolę sobie zgłosić jeszcze jeden pomysł na rozwiązanie tego problemu, który można byłoby nazwać: PROGRAMEM POWSZECHNEGO UWŁASZCZENIA EMERYTÓW.

Polegałby na:
likwidacji przymusu ubezpieczeń emerytalnych.
Dzięki reformie systemu ubezpieczeń emerytalnych każdy ubezpieczony ma swoje indywidualne konto na którym zapisano ile składek wpłacił.
Każdy chętny (przyszły czy obecny emeryt) mógłby w zamian za rezygnację z wszelkich roszczeń emerytalnych wobec państwa, przypisaną mu kwotę przeznaczyć na zakup pozostałego jeszcze mienia państwowego. Emerytury dla tych którzy nie zdecydowaliby się na taką operację, byłyby wypłacane z środków pozyskanych z uczciwej prywatyzacji pozostałych dóbr.

Uważam, że sprywatyzować w ten sposób można dosłownie wszystko co pozostaje we władaniu państwa. Ziemię, nieruchomości, lasy, szpitale szkoły fabryki czy nawet kopaliny.
Myślę, że na przykład udział polu gazowym (który byłby oczywiście dziedziczny) mógłby być niezłym zabezpieczeniem na starość.
Sposób ten doprowadziłby do prawdziwego uwłaszczenia Polaków, a co ważniejsze po śmierci ubezpieczonego majątek pozostawałby w rękach rodziny. Osoby które nie osiągnęły jeszcze wieku emerytalnego a które skorzystałyby z tego programu, czerpałyby zyski już teraz, które mogłyby przeznaczyć na dowolny cel, w tym również na zabezpieczenie swojej emerytury.

Problemem jest oczywiście to czy starczy majątku, który można byłoby przeznaczyć na taką operację. Prawdopodobnie tak. Zobowiązania państwa wobec obecnych i przyszłych emerytów to prawdopodobnie ok. 2-3 biliony złotych. [ DŁUG ]
Majątek pozostały w rękach rządu to około biliona złotych, ale pozostają jeszcze dobra które zostały skomunalizowane, trzeba by było je również oddać na ten cel.

Nie wiem czy zostanie zrealizowany jakikolwiek pomysł na likwidacje obecnego systemu.
Jedno jest pewne jeśli nie zrobimy nic, system ten i tak upadnie. Tyle, ze zostaniemy wtedy bez pieniędzy na nasze emerytury, majątek publiczny i tak zostanie sprzedany a uzyskane za niego środki zostaną, tak jak było do tej pory, przejedzone.
Obudzimy się pewnego dnia z ręką w nocniku!


Poleć znajomym Terezjasza na FB









NK - podziel się ze znajomymi!

GG - podziel się ze znajomymi!
Szanowny czytelniku jeśli spodobał Ci się ten artykuł, proszę poleć go swoim znajomym.
Jest to jedyny sposób na szybkie dotarcie do jak największej liczby czytelników, a czasu na na zmiany mamy niewiele. Idea, choćby najciekawsza, nie ma żadnej wartości jeśli pozna ja niewiele osób.
Dlaczego akurat Ciebie o to proszę? Odpowiedz na to pytanie znajduje się w tej przypowieści:
[ o dzbanie ]
Wpisz adres e-mail: (Można wpisać dowolną liczbę adresów przedzielonych przecinkami)

Możesz wpisać swoje imię lub imie i nazwisko:







niedziela, 7 sierpnia 2011

KOBIETY

Kobiety zarabiają mniej pracując na tych samych stanowiskach co mężczyźni. Kobiety rzadziej niż mężczyźni zajmują wyższe stanowiska kierownicze. Zdecydowanie mniej ofert pracy jest skierowanych do kobiet. Większość kursów zawodowych dotyczy zawodów uważanych tradycyjnie za męskie. Kobieta aby awansować najczęściej musi być znacznie lepsza od mężczyzny Kobiety częściej niż mężczyźni narażone są na łamanie ich praw pracowniczych.

To wszystko prawda. I do tego nie ulega wątpliwości, że jest to wina mężczyzn.

Jeszcze sto lat temu zupełnie oczywistym było, że kobieta pracuje w domu zajmując się dziećmi i samym domem, mężczyzna zaś pracuje po to aby rodzinę utrzymać.

Duża ilość posiadanych dzieci była prawdziwym "bożym darem" i prawdziwą dumą rodziców.
Posiadanie dzieci miało często olbrzymie znaczenie ekonomiczne. W rodzinach chłopskich czy rzemieślniczych dzieci w miarę swoich możliwości od najmłodszych lat pracowały wspólnie z rodzicami. Dzieci były również gwarancją utrzymania rodziców w czasie starości.

Taki model rodziny funkcjonował całkiem dobrze przez setki a raczej tysiące lat, aż do początków XX wieku. Dwie wielkie wojny światowe oderwały miliony mężczyzn od pracy, których ktoś musiał zastąpić. Olbrzymie znaczenie miał również niezwykle szybki wzrost gospodarczy, który potrzebował rąk do pracy, w tym również kobiecych.

Niemniej do lat sześćdziesiątych w większości krajów (nawet w socjalistycznej Polsce) kobiety często nadal pozostawały w domu i zajmowały się dziećmi.

Dlaczego teraz jest inaczej? Odpowiedzią jest niebywały rozrost państw opiekuńczych.

Państwa takie gwarantują wielka ilość "bezpłatnych" świadczeń, ale pieniędzy na nie nie biorą z powietrza. Finansują opiekę społeczną z podatków. To z kolei doprowadziło do niespotykanego nigdy wcześniej wzrostu obciążeń podatkowych. Mało kto wie, że obecnie pracownik pracujący na etacie oddaje państwu nawet ponad 70% zarobionych przez siebie pieniędzy.

To sprawia, że najczęściej jeden małżonek nie jest w stanie utrzymać rodziny. Kobiety po prostu muszą pracować, po to aby zapewnić byt swoim rodzinom.

Państwo opiekuńcze obiecując finansowanie po przejściu na emeryturę, zniechęca do posiadania licznego potomstwa, które z nadziei na przyszłość, stało się finansowym obciążeniem.Trudno sobie zresztą wyobrazić pracująca kobietę która miałaby pięcioro dzieci. Dzisiejsze obciążenia podatkowe które redukują tak mocno nasze wynagrodzenia to zupełnie uniemożliwiają. Kobiety muszą pracować zawodowo, a dodatkowo i tak zajmują się domem. Pracują wiec na dwóch etatach. Społeczeństwa które w tak bezwzględny sposób eksploatują swoje kobiety, nie prędzej to później, będą musiały upaść. Sprawi to załamanie demograficzne,z którym zresztą mamy już do czynienia. [ DEMOGRAFIA ]


Czy kobietom się to podoba? Jak pokazują badania ponad połowa obecnie pracujących w Polsce kobiet, gdyby na to pozwalały pensje ich mężów zrezygnowałaby z pracy zawodowej.
Pewnie ze względów propagandowych, takich wyników badań szczególnie się nie eksponuje.

Czy obecny stan można zmienić. Na razie prawdopodobnie nie. Większość ludzi nie wyobraża sobie państwa innego jak opiekuńcze, podatki będą musiały być nadal na tyle wysokie, że jedna osoba nie będzie w stanie utrzymać rodziny. Swoje zrobiła również nachalna propaganda w której niepracująca kobieta to nic nie warta „kura domowa” a rodzina wielodzietna to niemal zawsze rodzina patologiczna.

Sytuację można zmienić jedynie oddając rodzinom zabierane w tej chwili przez fiskusa pieniądze, uwalniając gospodarkę tak aby szybki wzrost gospodarczy podniósł dochody rodzin, likwidując w sposób kontrolowany dotychczasowy zbankrutowany system ubezpieczeń emerytalnych, tak aby to dzieci stały się gwarantem dostatniej starości.

Nie chodzi w tym wszystkim o to by kobietom zabronić pracy.
Pokazały one wyraźnie, że są dobrymi pracownikami, że potrafią nie gorzej niż mężczyźni robić karierę zawodową czy naukową.

Istotne jest to aby miały one wybór, aby mogły wspólnie z małżonkiem podjąć decyzję:
Pracujemy razem, żyjemy wygodniej, mamy więcej pieniędzy, ale ryzykujemy że na starość będziemy musieli liczyć na to co odłożymy.
Pracuje tylko jedno z nas, ale będziemy mogli cieszyć się z licznego potomstwa, które jeśli je dobrze wychowamy, otoczy nas kiedyś w przyszłości opieką.

Wychowywanie dzieci w domu nie wyklucza również powrotu kobiety na rynek pracy, po odchowaniu dzieci. Kobieta czterdziestoletnia może przecież pracować nawet przez dwadzieścia parę lat. Upowszechnienie takiego zwyczaju wymagałoby oczywiście zmiany podejścia pracodawców do zatrudniania kobiet w tym wieku, bez doświadczenia zawodowego.
Zmusić ich do tego może jednak demografia. Na rynku pracy niebawem będzie coraz mniej ludzi w wieku produkcyjnym. Potrzebny byłby również rozwój systemu edukacji, który ułatwiałby powrót na rynek pracy.

Propozycja zdania się na opiekę dzieci wydaje się zupełnie nierealna, nie chcemy być w przyszłości obciążeniem dla naszych dzieci. Bierze się to jednak z tego, że trudno sobie wyobrazić stan inny jak ten który znamy. Proszę jednak pomyśleć, na przykład w mojej rodzinie same składki emerytalne (nie mówiąc o innych podatkach) moje, mojej żony i naszego rodzeństwa zdecydowanie przekraczają wysokość emerytur naszych rodziców. Wystarczyłoby dla nich a i my moglibyśmy odłożyć całkiem znaczne kwoty na naszą starość.

Oczywiście jest jeszcze problem z nasza mentalnością. Posiadanie dzieci nie jest w modzie. Zabierają naszą młodość, nie pozwalają się bawić, utrudniają karierę zawodowa a do tego jeszcze kosztują. Znam jednak osoby, kobiety i mężczyzn którzy zrobili kariery, ale nie zdecydowali się na założenie rodzin i posiadanie dzieci. Mężczyźni jeśli przychodzi do zwierzeń jakoś to znoszą. Inaczej jest z kobietami, te mówią, że jedyne czego im brakuje to dzieci, że teraz gdyby mogły to oddałyby swój majątek, swoja pozycję za to by mieć dzieci. To co mówią to nie wyjątek, to reguła.


Być może niebawem problem sam się rozwiąże. Nad naszymi głowami spiętrzają się zagrożenia z którymi, przy obecnej polityce gospodarczej, nasze państwo sobie nie poradzi.
[ SZEŚĆ KROKÓW DO GRECJI ]
System który znamy rozpadnie się jak domek z kart, niestety w sposób niekontrolowany.
Co powstanie później? Zobaczymy.


Poleć znajomym Terezjasza na FB









NK - podziel się ze znajomymi!

GG - podziel się ze znajomymi!
Szanowny czytelniku jeśli spodobał Ci się ten artykuł, proszę poleć go swoim znajomym.
Jest to jedyny sposób na szybkie dotarcie do jak największej liczby czytelników, a czasu na na zmiany mamy niewiele.
Dlaczego akurat Ciebie o to proszę? Odpowiedz na to pytanie znajduje się w tej przypowieści:
[ o dzbanie ]
Wpisz adres e-mail: (Można wpisać dowolną liczbę adresów przedzielonych przecinkami)

Możesz wpisać swoje imię lub imie i nazwisko:



Warto przeczytać:

Polki pracują, bo muszą
Kobietom w Dniu Kobiet
Skąd się NIE biorą dzieci
Etos traktorzystki czyli ktoś musi wychowywać dzieci
Feminizm katolicki i rola kobiety w Kościele
Kobieta i mężczyzna - psychologiczne różnice
DOWODY NA TO, ŻE KOBIETY RÓŻNIĄ SIĘ OD MĘŻCZYZN
Mózg męski i mózg kobiecy – czyli dlaczego kobiety i mężczyźni tak bardzo różnią się od siebie?
Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela. Rzecz o naprawie małżeństwa (odc. 1)
Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela. Rzecz o naprawie małżeństwa (odc. 2)
Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela. Rzecz o naprawie małżeństwa (odc. 3)
Rola matki w rodzinie



czwartek, 21 lipca 2011

SZEŚĆ KROKÓW DO GRECJI

Polska zieloną wyspą, jedyny kraj, który nie pogrążył się w recesji, polska prymusem Europy. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej, jeśli nas wybierzecie. Takie informacje docierają do nas z mediów codziennie. Ale czy są prawdziwe? Częściowo tak. Udało nam się bez większego uszczerbku przejść przez okres kryzysu. Niestety wszystko wskazuje na to, że ta dobra passa się kończy. Istnieje kilka czynników, które niebawem przyniosą nam olbrzymie kłopoty.

Demografia [DEMOGRAFIA]
Chyba wszyscy wiedzą, że w Polsce rodzi się obecnie bardzo mało dzieci, że Polska się starzeje podobnie jak większość krajów Europy. Mało kto wie jednak, że nasza sytuacja demograficzna należy do najgorszych w Europie. Na razie ratuje nas wyż demograficzny lat osiemdziesiątych, ale już po 2010 roku na emerytury zaczną przechodzić roczniki urodzonych po wojnie. Co roku będzie przybywać około 200 tysięcy emerytów. Później będzie tylko gorzej. Obecnie na jednego emeryta przypada pięciu pracujących. Za pięćdziesiąt lat stosunek ten wyniesie jeden do jednego. Tego nie ma prawa wytrzymać żaden system ubezpieczeń emerytalnych, tym bardziej, że już w tej chwili jest on praktycznie bankrutem.

Dług [DŁUG]
W ostatnim czasie głośno zaczęło się robić o naszym długu publicznym, który przekroczył 850 miliardów złotych i ciągle przyrasta w tempie 6000 zł na sekundę.
Ale dług to nie wszystko. Nie mniej istotne są zobowiązania finansowe, które zawarło nasze państwo ( przede wszystkim są to zobowiązania emerytalne wobec swoich obywateli).
Zobowiązania z długiem maja jedną wspólną cechę, jedne i drugie będą spłacać obecni i przyszli obywatele płacąc podatki. Mało kto wie, że zobowiązania naszego państwa ( w stosunku do PKB) są najwyższe w Europie, a może i na świecie. Sięgają one według różnych źródeł od 2,5 do kilkunastu bilionów złotych ( 1550% naszego PKB).

Emigracja [EMIGRACJA]
W ostatnich latach wyemigrowały z Polski setki tysięcy osób. Na razie wykonują oni często najcięższe, najmniej płatne prace, których nie chcą podejmować tubylcy. Ale Europa zaczyna się gwałtownie starzeć. Niebawem państwa zaczną bezwzględnie rywalizować o pracowników. Pewnie pojawią się poza wysoką płacą inne zachęty promujące zatrudnienie w danym kraju. Jaką mamy szansę w tej konkurencji? Kto u nas zostanie? Mrzonką jest również oczekiwanie na masowe powroty do kraju emigrantów. Po co i do czego maja wracać?

Energia [ENERGETYCZNY KOSZMAR]
Europa przyjęła strategię wypchnięcia z kontynentu, ciężkiego przemysłu emitującego duże ilości CO2. Pomijając to, że teoria o wpływie człowieka na ocieplenie klimatu jest co najmniej dyskusyjna, strategia ta jest całkiem nonsensowna. Produkcja zostanie przeniesiona poza strefę Unii Europejskiej, gdzie będzie emitować dalej CO2. Emisja ogólna natomiast wzrośnie, bowiem towary, które do tej pory produkowano w Europie, trzeba będzie przetransportować z powrotem na kontynent. Bez energii i co z tym idzie emisji CO2 nie da się tego zrobić. Przypomnieć za to należy, że Polska ma najgorszą w Europie strukturę energetyczną, 95% produkcji energii jest oparte na spalaniu węgla, która to produkcja ma być obłożona horrendalnymi podatkami.
Wprowadzenie aktualnych propozycji spowoduje już w 2013 roku podniesienie cen energii od 40 do 80 procent. Ceny węgla mogą wzrosnąć z 250 do 450 złotych za tonę. Tego ani my ani nasza gospodarka nie wytrzymamy.

Biurokracja [BIUROKRACJA]
W ciągu ostatnich dwudziestu lat ilość urzędników wzrosła prawie pięciokrotnie, z nieco ponad 100 tysięcy do prawie pół miliona. W tym kontekście śmieszny wydaje się postulat ograniczenia biurokracji w kraju, zgłaszany przez Solidarność w czasie pierwszych "prawie" wolnych wyborów .
Największym problemem nie są tylko koszty jakie niesie zatrudnienie takiej armii pracowników.
Zabójcza jest ilość, często sprzecznych ze sobą ilość przepisów, które krepują polska gospodarkę, a do pilnowania których, potrzebna jest taka ilość biurokratów.

Innowacje [INNOWACJE]
W warunkach globalnej gospodarki musimy umieć albo wydajnie produkować towary o doskonałej jakości, albo mieć siłę roboczą zadowalającą się niskimi pensjami. Wydajności nie poprawimy bez wprowadzania nowych innowacyjnych rozwiązań. W tej chwili pod względem innowacyjności naszej gospodarki, jesteśmy na jednym z ostatnich miejsc w Europie. Jeśli tego nie zmienimy będziemy jedynie dla Europy rezerwuarem taniej siły roboczej.

Każdy z tych czynników mógłby doprowadzić Polskę do upadku. Zejście się ich kilku w jednym czasie spowoduje pewne bankructwo. Wszystko wskazuje na to, że prawdziwe problemy zaczną się niebawem, już za kilka lat. Jedynym sposobem na wyjście z tej matni jest rozwój gospodarczy. Nie czteroprocentowy, który obecnie ogłaszany jest jako niebywały sukces, ale kilkunastoprocentowy. Mamy około dziesięciu lat na dogonienie państw zachodnich. Jeśli to nie uda się teraz, to nie uda się już nigdy, a przynajmniej nie w tym stuleciu.


Poleć znajomym Terezjasza na FB









NK - podziel się ze znajomymi!

GG - podziel się ze znajomymi!

Szanowny czytelniku jeśli spodobał Ci się ten artykuł, proszę poleć go swoim znajomym.
Jest to jedyny sposób na szybkie dotarcie do jak największej liczby czytelników, a czasu na na zmiany mamy niewiele.
Dlaczego akurat Ciebie o to proszę? Odpowiedz na to pytanie znajduje się w tej przypowieści:
[ o dzbanie ]
Wpisz adres e-mail: (Można wpisać dowolną liczbę adresów przedzielonych przecinkami)

Możesz wpisać swoje imię lub imie i nazwisko:


Warto posłuchać:






















DEMOGRAFIA

W najbliższych latach we wszystkich krajach Europy, w tym również w Polsce rozpoczną się gwałtowne zmiany w strukturze demograficznej. Jak prognozuje Eurostat, do 2050 r. liczba osób, które przekroczyły 65 lat wzrośnie aż o 70 proc. Obecnie w Europie na jednego emeryta przypadają średnio cztery osoby w wieku produkcyjnym, po 2050 będzie ich tylko dwie.
Niestety prawie wcale nie mówi się o tym, że w Polsce będzie pod tym względem o wiele gorzej. Mamy jedną z najgorszych struktur demograficznych w Europie. Na razie tego nie widać, bowiem na rynek pracy weszło właśnie pokolenie wyżu demograficznego lat osiemdziesiątych.
Od początku lat dziewięćdziesiątych nastąpiła w Polsce zapaść demograficzna. Na jedną kobietę w wieku rozrodczym przypada średnio 1.2 dziecka, po to, aby liczba ludności utrzymała się na stałym poziomie ten wskaźnik powinien wynieść przynajmniej 2.1. Tymczasem pokolenie dzieci od lat jest o ok. 40 procent mniej liczne od pokolenia rodziców.

Liczba osób w wieku poprodukcyjnym wzrośnie z 16 proc. w roku 2007 do 27 proc. w 2035 roku i 34.5 proc. w roku 2050. W 2007 roku na 1000 osób w wieku produkcyjnym przypadały średnio 248 osoby w wieku poprodukcyjnym, w 2035 roku liczba ta wyniesie 464 osoby. W 2050 te wielkości się zrównają - na jednego emeryta będzie przypadała jedna osoba w wieku produkcyjnym.

Takiej sytuacji polski budżet nie będzie mógł wytrzymać.[ DŁUG ] Obecny system emerytalny będzie musiał runąć. Problemy te niewątpliwie spotęguje wysoka emigracja młodych ludzi. Jako że większość krajów Europy będzie mieć podobne problemy, rozpocznie się brutalna konkurencja o młodych pracowników.[ EMIGRACJA ]
Jeśli nie wyrównamy poziomu zamożności miedzy nami, a pozostałymi krajami, w tej konkurencji nie będziemy mieć żadnych szans. Młode pokolenie będzie uciekało z Polski nie chcąc ponosić horrendalnych kosztów utrzymania zbankrutowanego systemu emerytalnego. Czasu mamy niewiele. Już w najbliższych latach na emerytury zacznie przechodzić pokolenie wyżu demograficznego lat powojennych. Jak podaje Główny Urząd Statystyczny, proces ten gwałtownie przyspieszy po 2020 roku. Mamy mniej więcej dziesięć lat na to, aby dogonić w rozwoju takie kraje jak Niemcy, Francję czy Wielką Brytanię. Przy obecnym tempie rozwoju Polski, chociaż wyższym niż w krajach zachodnich, nie jest to jednak możliwe.

Jedynym ratunkiem dla nas jest doprowadzenie do kilkunastoprocentowego rozwoju naszej gospodarki. Wbrew temu, co się mówi, jest to cały czas realne. Wymaga to jednak głębokich reform, wręcz zmiany ustroju państwa.
Mamy jeszcze olbrzymi niewykorzystany potencjał, młodych żadnych sukcesu ludzi, którzy mogliby dokonać prawdziwych, a nie medialnych cudów, gdyby im tylko na to pozwolono. Musielibyśmy jednak wprowadzić prawdziwy wolny rynek, nie taki jak teraz, tylko dla uprzywilejowanych, zlikwidować tysiące wiążących ręce przepisów, zmienić całkowicie system podatkowy, postawić na innowacyjną gospodarkę.[ INNOWACJE ] Ile osób w Polsce wie, że na przykład podatek dochodowy nie przynosi dochodów do budżetu państwa. Jego likwidacja spowodowałaby zapewne natychmiastowy wzrost wpływów do kasy państwowej.

Poleć znajomym Terezjasza na FB









NK - podziel się ze znajomymi!

GG - podziel się ze znajomymi!
Szanowny czytelniku jeśli spodobał Ci się ten artykuł, proszę poleć go swoim znajomym.
Jest to jedyny sposób na szybkie dotarcie do jak największej liczby czytelników, a czasu na na zmiany mamy niewiele.
Dlaczego akurat Ciebie o to proszę? Odpowiedz na to pytanie znajduje się w tej przypowieści:
[ o dzbanie ]
Wpisz adres e-mail: (Można wpisać dowolną liczbę adresów przedzielonych przecinkami)

Możesz wpisać swoje imię lub imie i nazwisko:



Warto posłuchać:
































Warto przeczytać:

Tak wygląda katastrofa demograficzna
Czarny scenariusz po 2020 roku
Te dane zaskoczyły demografów - Polska jest zagrożona?
Demografia
Demony demografii,rozmowa z prof. Ireną E. Kotowską
Niepokojąca prognoza dla UE, w tym dla Polski
Demograficzne przerażenie
PROGNOZA LUDNOŚCI NA LATA 2003-2030
Polska stanie się państwem emerytów
Problem demograficzny
Sytuacja demograficzna polski okresu transformacji
ZUS, PROGNOZA WPŁYWÓW I WYDATKÓW FUNDUSZU EMERYTALNEGO DO 2060 ROKU
EUROSTAT, EU27 population is expected to peak by around 2040


DŁUG

W ostatnim czasie głośno zaczęło się robić o naszym długu publicznym, który przekroczył 850 miliardów złotych i ciągle przyrasta w tempie 6000 zł na sekundę. Przeciętny Polak ma do zapłaty ponad 22 tysięcy złotych. Ale dług to nie wszystko, istotne są również zobowiązania finansowe, które zawarło nasze państwo. Przede wszystkim są to zobowiązania emerytalne oraz związane z opieką zdrowotną. Z punktu widzenia obywatela nie ma różnicy miedzy oficjalnym długiem, a zobowiązaniami państwa. Zarówno dług jak i zobowiązania będą finansowane z podatków od niego ściągniętych.

Wyliczenie tych zobowiązań nie jest jednak proste. Istotny jest przede wszystkim okres, jakiego wyliczenia będą dotyczyć, inne wartości otrzymamy w perspektywie najbliższych 50 lat, inne dla 70 lat, a jeszcze inne, jeśli wyliczenia nie bieda przyjmować żadnej konkretnej granicy.
W 2009 roku Instytut Sobieskiego przygotował raport "Wysokość długu publicznego Polski", w którym zobowiązania te ustalono na kwotę ponad 3 bilionów złotych. Przeciętny Polak, również ten, który się jeszcze nie narodził, będzie miał do zapłaty nie 22, ale około 70-80 tysięcy złotych.
Dużo gorzej wyglądają obliczenia przeprowadzone przez waszyngtoński Instytut Cato, który obejmuje bezokresową perspektywę. Są one ciekawe również dlatego, że podają wysokość zobowiązań dla kilkudziesięciu krajów.
W raporcie tym zobowiązania Polski są najwyższe z wszystkich analizowanych krajów i wynoszą 1,550 % PKB, a wiec kilkanaście bilionów złotych.
Dla porównania druga w tym rankingu jest Słowacja, której zobowiązania wynoszą 1149%, trzecia Grecja z 875 procentami. Średnia krajów należących do UE wynosi 434%.

Grecja jest już faktycznie niewypłacalna, nas ratuje jedynie to, że gwałtowny przyrost tych zobowiązań dopiero nastąpi. Nie będziemy na to jednak czekać kilkudziesięciu lat, już od 2011 roku rozpocznie się szybki wzrost ilości emerytów, który po 2020 gwałtownie przyspieszy.[ DEMOGRAFIA ]
Oczywiście niezależnie czy jest to kilka, czy kilkanaście bilionów złotych, takich obciążeń nasz budżet nie wytrzyma. Przyszłe rządy będą się zapewne ratować drastyczną obniżka wysokości emerytur, podwyższaniem wieku emerytalnego, cięciami wydatków socjalnych czy zwalnianiem pracowników w sferze budżetowej. Niewiele to zmieni, czeka nas nie prędzej to później bankructwo.

Mamy dwie możliwości:
Polska stanie się niewypłacalna, setki tysięcy osób straci pracę, następnie setki tysięcy wyjedzie szukać szczęścia w innych krajach, [ EMIGRACJA ] zapewne nasze oszczędności ulokowane przez fundusze emerytalne w obligacjach Skarbu Państwa przynajmniej częściowo wyparują, dobić nas może jeszcze hiperinflacja.
Cały czas możliwy jest jeszcze inny, optymistyczny scenariusz. Wysoki kilkunastoprocentowy wzrost gospodarczy, szybki wzrost wynagrodzeń, który powstrzyma odpływ młodych ludzi z kraju, poprawa sytuacji demograficznej. Możliwe to będzie jedynie wtedy, jeśli uwolnimy gospodarkę wprowadzając znowu prawdziwą wolność gospodarcza, zreformujemy często idiotyczny obecnie system podatkowy, zreformujemy system ubezpieczeń społecznych.

Albo tak jak Grecja zbankrutujemy i będziemy musieli na ślepo ciąć wydatki i drastycznie redukować zatrudnienie w sferze budżetowej,[ BIUROKRACJA ] albo przeprowadzimy reformę w sposób kontrolowany, być może bez konieczności ponoszenia wielkich wyrzeczeń.



Poleć znajomym Terezjasza na FB









NK - podziel się ze znajomymi!

GG - podziel się ze znajomymi!

Szanowny czytelniku jeśli spodobał Ci się ten artykuł, proszę poleć go swoim znajomym.
Jest to jedyny sposób na szybkie dotarcie do jak największej liczby czytelników, a czasu na na zmiany mamy niewiele.
Dlaczego akurat Ciebie o to proszę? Odpowiedz na to pytanie znajduje się w tej przypowieści:
[ o dzbanie ]
Wpisz adres e-mail: (Można wpisać dowolną liczbę adresów przedzielonych przecinkami)

Możesz wpisać swoje imię lub imie i nazwisko:



Warto posłuchać:































Warto przeczytać:

Co ma Polska do Grecji a Grecja do Polski?
Polacy mają cztery biliony złotych długu?
Calkowite zadluzenie Polski
Po zielonej wyspie pozostanie ocean długów
Polska na skraju bankructwa finansowego – prof. Artur Śliwiński
Mamy 3 biliony zł długu, nasze wnuki będą bankrutami
Wysokość długu publicznego Polski - raport Instytutu Sobieskiego
Instytut Cato - raport
WAŻNE! Bankructwo Polski
Polacy mają trzy biliony złotych długu

EMIGRACJA

W 2003 roku przed referendum w sprawie naszego wejścia do unii europejskiej jednym z czołowych argumentów za akcesją było otworzenie zachodnich rynków pracy dla naszych obywateli. Przedstawiano to jako niesamowity przywilej. Nikt nie przedstawił drugiej strony tego medalu. A była ona od początku znana.
Emigracja ze wschodniej Europy będzie przynajmniej w najbliższych dziesięcioleciach warunkiem koniecznym utrzymania dobrobytu w krajach Europy Zachodniej. Dane, które to potwierdzają są nieubłagane. Już w tej chwili w Niemczech brakuje trzech milionów pracowników. Bynajmniej nie jest to żadne zaskoczenie, o tym, że tak będzie wiadomo od dawna. Na emerytury przechodzi powojenny wyż demograficzny.[ DEMOGRAFIA ] Europejki natomiast od dawna przestały rodzić dzieci. Jeśli nawet w niektórych krajach wskaźniki urodzeń nie są tragiczne, to dlatego, że rodzi się dużo dzieci emigrantów, przede wszystkim z krajów muzułmańskich. To z kolei rodzi następne problemy wynikające z braku pełnej asymilacji tej ludności w zachodnich społeczeństwach.

Na tym tle dopiero widać jak cenna jest "świeża krew" z Europy Wschodniej. Nie trudno zauważyć, że nasza emigracja już w drugim pokoleniu całkowicie się integruje. Żeby nie być gołosłownym przytoczę tutaj wypowiedz pana Marka Wójcickiego, prezesa Związku Polaków w Niemczech opublikowaną w 21 numerze Angory:
Morze to zabrzmi dziwnie, ale w moim prywatnym odczuciu jest to pewien rodzaj „docenienia” nas jako narodu. Oni chcą z nas uczynić „prawdziwych" Niemców, gdyż jesteśmy idealnym "materiałem ludzkim" nadającym się do asymilacji i cały państwowy aparat jest nastawiony na to, żeby nas do tego nakłonić. Dalej "Ze względu na ogromne różnice w mentalności, religii, kulturze czy historii Niemcy nie chcą germanizować Turków, Arabów ani Cyganów."
Europa zachodnia nie ma wyboru, albo przyciągnie nowych imigrantowi z Europy Wschodniej, którzy stosunkowo szybko się zasymilują, albo sama zostanie skolonizowana przez przybyszów z Afryki czy Azji.

Co to oznacza dla nas? Powoli rozpoczyna się okres wielkiego ssania, popartego nie tylko wysokimi zarobkami, ale i innymi zachętami. Już teraz młodzi ludzie pragnący się uczyć w niemieckich zawodówkach, mogą liczyć na warunki (również finansowe) zupełnie niedostępne w naszym kraju. Powoli zaczyna się mówić o dodatkowych "bonusach" mających zachęcić do emigracji. Polacy na obczyźnie będą, płacąc podatki, spłacać zadłużenie krajów zachodnich oraz utrzymywać zachodnich emerytów. Nasi emeryci w kraju targanym wiecznym kryzysem, będą przymierać głodem.
[ DŁUG ]

Czasu nie mamy wiele. Emigracja nie musi być złem, pozwala na zebranie kapitału, niemożliwego obecnie do pozyskania w Polsce. Emigranci pozyskują nowe doświadczenia, nabywają kontakty. To wszystko może zaprocentować w kraju o ile emigranci wrócą. Muszą mieć jednak po co wracać. Dopóki jednak rozpiętość w zarobkach będzie tak duża jak obecnie, a warunki prowadzenia własnej działalności tak beznadziejne, nie wrócą.
[ BIUROKRACJA ] Zostało nam może dziesięć lat. W tej chwili nasi emigranci z pokolenia wyżu demograficznego lat osiemdziesiątych urządzają się w nowych krajach, zakładają rodziny, rodzą im się dzieci. Ich powrót do ojczyzny będzie możliwy do momentu rozpoczęcia edukacji przez ich dzieci. Później, ze względu na dobro potomstwa, prawdopodobieństwo powrotu gwałtownie zmaleje, nawet jeśli warunki życia w Polsce by się zbliżyły do tych w kraju emigracji.

Czy jest jeszcze ratunek? Teoretycznie tak. Jeśli uwolnimy gospodarkę zrzucając pęta jakimi teraz jest wiązana. Jeśli oddamy ludziom pieniądze grabione przez wysokie podatki, doprowadzimy do tego, że gospodarka stanie się innowacyjna.[ INNOWACJE ] Jeśli pozwolimy kobietom rodzić i wychowywać dzieci. To mamy szansę. Tylko wzrost gospodarczy na poziomie kilkunastu procent rocznie jest w stanie zatrzymać ludzi w Polsce i dodatkowo nakłonić innych do powrotu.

Poleć znajomym Terezjasza na FB









NK - podziel się ze znajomymi!

GG - podziel się ze znajomymi!
Szanowny czytelniku jeśli spodobał Ci się ten artykuł, proszę poleć go swoim znajomym.
Jest to jedyny sposób na szybkie dotarcie do jak największej liczby czytelników, a czasu na na zmiany mamy niewiele.
Dlaczego akurat Ciebie o to proszę? Odpowiedz na to pytanie znajduje się w tej przypowieści:
[ o dzbanie ]
Wpisz adres e-mail: (Można wpisać dowolną liczbę adresów przedzielonych przecinkami)

Możesz wpisać swoje imię lub imie i nazwisko:


Warto przeczytać:

Polacy Mistrzami Europy w emigracji
Niemcy kuszą Polaków nauką zawodu: Wysokie stypendia i gwarancje zatrudnienia
Emigracja to demograficzna porażka. Jak przekuć ją w sukces?
Skutki emigracji dla Polski
Praca w Niemczech: Polska może stracić, a sytuacja demograficzna jest fatalna
Niemcy zapraszają Polaków do pracy. Chcą nawet płacić premię na powitanie
Poważne skutki emigracji zarobkowej
Powody i skutki emigracji. Co robić?
Katastrofalne skutki emigracji
Ludzi na Pomorzu coraz mniej, czyli skutki emigracji
Niemcy walczą o robotnika z Polski
Do pracy do Niemiec. Zachód łowi specjalistów i tradycyjną siłę roboczą
Niemcy szukają w Polsce uczniów do swoich szkół zawodowych
Zmiany demograficzne a rynek pracy
Niemcy bardzo potrzebują specjalistów z innych krajów
Niemcy kokietują zarobkami
Polska bomba demograficzna